A gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać… na Podlasie?
Każdy ma czasem takie myśli. Żeby zrezygnować z udziału w niekończącym się maratonie szaleńca, podziękować współzawodnikom i ściągnąć z koszulki przydzielony na starcie numer. Zostawić miasto i wyjechać gdzieś, gdzie żyje się wolniej, spokojniej i zdrowiej. Tylko finalnie kto się na to decyduje? No właśnie.
Ta opowieść zaczyna się dawno, dawno temu, kiedy polskimi ziemiami rządziła dynastia Wazów a kraj nasz rozciągał się daleko na wschód. Były to czasy, kiedy Podlasie nie stanowiło pogranicza. Wręcz przeciwnie, znajdowało się niemal w centrum potężnego państwa a królowie zjeżdżali do Puszczy Białowieskiej na polowania. Właśnie tutaj, około 1634 roku, została założona wieś zwana Siemianówką.
385 lat później w Siemianówce kilka osób spędzało styczniowy wieczór wewnątrz drewnianej chaty. Gdyby jakaś osoba obserwowała ich zza okna, z pewnością marzyłaby o tym, żeby znaleźć się w środku. Ktoś napalił w pięknym kaflowym piecu, takim, który trudno już dzisiaj spotkać gdziekolwiek. Tuż za piecem znajdowała się duża kanapa na której zasiadali rozmówcy. Z drugiej strony widać było klimatyczne, wykonane z drewna meble: pozdzierane krzesła, kolorowe komody, solidne stoły. Na ścianach wisiały ikony i zdjęcia a na drewnianej podłodze rozłożony był niewielki, staromodny dywanik. Nawet gdyby tego wieczoru temperatura nie spadła poniżej zera, a śnieg nie sięgałby do łydek, było to pomieszczenie, w którym każdy z przyjemnością by się znalazł i sięgnął po kubek wypełniony grzanym winem.
Gdyby zaś ktoś z siedzących w pobliżu pieca postanowił wyjrzeć przez okno, zobaczyłby pokryte śniegiem drzewa, psy radośnie biagające wokół domu, niczym niezmącony spokój i – jeśli miałby odrobinę szczęścia – stado żubrów w oddali.
Chociaż trudno w to uwierzyć, nikt z przebywających tu ludzi nie znał się nawzajem. Każdy przyjechał niezleżnie i z różnych części Polski i świata. Byliśmy tam my, byli goście z Białegostoku, z Warszawy a także Belgii. Prawie każda pogawędka ocierała się o jeden wątek: jak to się stało, że tak fantastyczne miejsce na mapie Polski istnieje? Jedni opowiadali o tym, ile czasu zajęło wybudowanie “Domu na Wschodzie”; ktoś inny powiedział, że kaflowe piece zostały wykonane przez zduna z prawdziwego zdarzenia; kolejna osoba podała kolorowy magazyn i szepnęła: “Przeczytaj, w środku piękny artykuł o gospodarzach”.
Już się pewnie domyślacie, że “Dom na Wschodzie” to agroturystyka położona w otulinie Puszczy Białowieskiej. Agroturystyka nie byle jaka! Nieprzypadkowo zaczęłam opowieść w czasach powstania Siemianówki, a kończę w 2019 roku. “Dom na Wschodzie” z powodzeniem łączy w sobie podlaskie tradycje ze współczesnością. Całość utrzymana jest w stylu wiejskiej chaty. Budynek wykończono z użyciem starych materiałów pochodzących z trzech różnych stodół. Wnętrza stanowią miszmasz sztuki współczesnej inspirowanej historią i naturą oraz starych mebli i dekoracji. Część z nich trafiła tutaj wprost ze strychów podlaskich chat. Jednocześnie jest tu bardzo komfortowo: każdy pokój ma oddzielną łazienkę, w środku jest ciepło nawet w trakcie mrozów. Tuż przy domu można skorzystać z ruskiej bani i odwiedzić skansen. Jednak to, co najcudowniejsze, to lokalizacja. Dwadzieścia minut od Puszczy Białowieskiej, w sąsiedztwie natury i tylko natury. Miejsce idealne dla dzieci, dorosłych i zwierząt. Co do kuchni: przede wszystkim określiłabym ją jako pyszną, świeżą i urozmaiconą. To ciekawa fuzja smaków regionalnych i nowoczesnych. Dodam, że gospodarze serwują wyłącznie dania wegetariańskie. Tak, to miejsce naprawdę jest przyjazne dla WSZYSTKICH.
Na koniec powiem Wam coś, co może zaskoczyć. To miejsce stworzyli… łodzianie. Tak jest, w skrócie i przenośni “zostawili wszystko i wyjechali na Podlasie”. Odważyli się pójść za swoimi marzeniami i spełnić je ciężko na to pracując. Mieszkają w Siemianówce razem ze swoimi dziećmi i wyczarowali agroturystykę tak wspaniałą, że ze zwykłej polecajki na FB wyszedł mi prawie esej. Zresztą rzućcie okiem na zdjęcia, szczególnie te wnętrz.
A Wy, znacie tego typu miejsca w Polsce? Jeśli tak, to oczywiście proszę o wzajemność i podzielenie się tą wiedzą.
*Większość z Was na pewno by mnie o to nie posądziła, ale z doświadczenia wiem, że warto dodać: nie jest to żadna reklama, nie spałam i nie jadłam nigdzie za darmo. Po prostu wyszukałam dla rodziny miejsce na krótki odpoczynek i uznałam, że byłoby nie fair nie podzielić się z Wami taką perełką.
Trochę więcej dowiecie się na stronach:
www.domnawschodzie.pl
www.facebook.com/domnawschodzie
www.instagram.com/dom_na_wschodzie
Kategorie: STRONA GŁÓWNA, ZDJĘCIA/VIDEO