To był słoneczny, czerwcowy dzień 1898 roku. Staliśmy z synem nad brzegiem rzeki Jukon w Dawson City w Kanadzie. Przyglądaliśmy się Jackowi, który właśnie wsiadał do łodzi. Miał wtedy 22 lata. Był umięśniony. Jego silne, szerokie ramiona sprawiały, że wyglądał na bardzo wytrzymałego. Mimo to widać było po nim chorobę i zmęczenie. Na bladej twarzy brakowało uśmiechu. Opuszczał Dawson – miasto zbudowane na marzeniach. Nie tak to sobie wyobrażał. Przecież pokonał tę morderczą drogę na północ po to, żeby znaleźć złoto! Tymczasem wracał z pyłem wartym kilka dolarów. Nie on jeden nie dorobił się na gorączce złota nad Klondike. Kilkaset metrów dalej ta niepozornie wyglądająca rzeka wpadała leniwie do Jukonu. Kto by pomyślał, że to właśnie ona stała się obsesją końca stulecia. Jack odwrócił się do nas ostatni raz i powiedział:
-A więc nie przyniosę znad Klondike nic, oprócz mojego szkorbutu.*
Wtedy zobaczyłam, że ów szkorbut zabrał mu kilka przednich zębów. Naprawdę żałowałam, że odpływał. Zawsze chętnie przysłuchiwał się wszystkim rozmowom, spotykał z innymi poszukiwaczami złota i zadawał mnóstwo pytań. Może już wtedy przeczuwał, co stanie się jego najcenniejszą zdobyczą z Jukonu? Może wiedział, że miał szczęście – i siłę – znaleźć się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie? Patrzyłam na coraz mniejszą łódkę. Czułam, że niedługo to nas ktoś będzie obserwował z brzegu rzeki.
Panorama Dawson City z widoczną rzeką Jukon. Widok ze wzgórza Midnight Dome.
Nie mogłam uwierzyć, że zaledwie rok wcześniej, w lipcu 1897 roku, świat obiegła wieść o złocie nad Klondike. Poszukiwacze z całej Ameryki wypłynęli jak najszybciej do Skagway na Alasce. My także. Wsiedliśmy na statek w Seattle i popłynęliśmy za pragnieniami i chciwością. W Skagway rozpoczęliśmy przeprawę do Dawson City. Na samo wspomnienie tej podróży, ciarki przeszły mi po plecach. Wiele osób straciło życie, próbując dostać się w głąb Jukonu. Wiele zwierząt padło z wycieńczenia i głodu. Tak naprawdę tylko nielicznym udało się tutaj dotrzeć. Większość zawróciła, albo zmarła w drodze. Jedna z tras – White Pass – była wąska, błotnista, przepełniona ludźmi i zwierzętami. Jack zawsze nazywał ją “Szlakiem Martwych Koni”. Druga – Chilkoot Pass – przebiegała przez kaniony, była stroma i bardzo trudna. Prawie wszyscy, którzy dotarli do miasta, chcieli jak najszybciej zapomnieć o horrorze drogi do Dawson. Zaczęliśmy sprawdzać teren, szukać złota i osiedlać się.
Bonanza Creek, dopływ rzeki Klondike. 16 sierpnia 1896 roku George Carmack, Dawson Charlie i Skookum Jim odkryli tutaj złoża złota. Niedługo po tym wydarzeniu, w pobliżu potoku powstało złote miasto wśród śniegów – Dawson.
Płukanie złota nad Bonanza Creek. Potok wcześniej znany był pod nazwą Rabbit Creek.
Odwróciłam się plecami do Jukonu i spojrzałam na przeludnione, 40-tysięczne miasto poszukiwaczy. Rok wcześniej, zanim gorączka rozgorzała na dobre, stało tutaj tylko kilka domów. Teraz brakowało jedzenia, rozprzestrzeniły się choroby. Złoto kryło się głęboko pod ziemią, można je było wydobywać tylko kilka miesięcy w roku. Poszczęściło się tym, którzy przybyli tutaj jako pierwsi i zajęli najlepsze tereny. Reszta poszukiwaczy skończyła zapewne z taką ilością złota, co Jack. Mimo to lubiłam Dawson. Za te wszystkie kolorowe historie, za barwne charaktery, za saloony, za zabawę, za niegasnące marzenia i duch przygody. Nie bez powodu nazywano to miasto “Paryżem Północy”. Wydaje mi się, że gdyby nie choroba, Jack także zostałby tutaj dłużej. Całe szczęście, że “Święty z Dawson” pomógł mu dojść do zdrowia. “Święty” rok wcześniej założył szpital i pomógł niejednej osobie. Tak naprawdę nazywał się ojciec William Judge, ale my w Dawson woleliśmy “Świętego”. To dzięki niemu Jack wsiadł na łódź i popłynął do rodzinnej Kalifornii. Czy naprawdę martwił się tym, że nie udało mu się znaleźć złota? Czy w trakcie drogi powrotnej już wiedział, że wyda “Białego Kła” i “Zew Krwi”?
Jedno jest pewne: nasz przyjaciel Jack London stał się jednym z największych wygranych gorączki złota nad Klondike.
Downtown Hotel przy 2nd Avenue.
Kościół Świętego Andrzeja przy Church Street.
Wczesny ranek na Front Street.
Wnętrze drewnianej chaty Jacka Londona. London często przyjmował gości. Nie tylko poszukiwaczy – do chaty zaglądali konni policjanci, rdzenna ludność, osoby różnego pochodzenia, statusu społecznego i zawodu. Niejeden z gości stał się prototypem postaci z jego powieści lub opowiadania.
***
Rok po tym, jak Jack London wyruszył do domu, gorączka złota wygasała. Wraz z nią wygasała także świetność miasta. W 1902 roku z 40 tysięcy poszukiwaczy złota, pozostało jedynie 5 tysięcy. Dzisiaj Dawson liczy około 1300 mieszkańców i co lato przeżywa swój mały rozkwit za sprawą podróżników przybywających do Jukonu. Mimo, że w czerwcowy, słoneczny dzień 1898 roku nie było nas w Dawson City, 120 lat później nadal czuliśmy atmosferę gorączki złota. Jak to możliwe, że Dawson wciąż pobudza wyobraźnię? Opowiem Wam naszą małą historię podboju Klondike:
Co jest początkiem przygody? Dla mnie początkiem przygody jest zmiana decyzji.
Byliśmy już w drodze powrotnej z Alaski do Seattle. Powoli kończyła nam się wiza, wybraliśmy więc najkrótszą trasę: prosto na południe. Po drodze, na stacji benzynowej w Delta Junction, spotkałam grupę niemieckich podróżników. Jedliśmy razem kanapki i opowiadaliśmy sobie historie z wyjazdu.
-Czyli wracasz – powiedział Jacob. Droga powrotna też na pewno będzie świetna. Zaraz, zaraz… A do Dawson teraz jedziesz? Czy już byłaś?
-Nie byłam i nie wybieram się.
-Żartujesz – mój rozmówca pokręcił głową z niedowierzaniem.
Pół godziny później rozeszliśmy się w swoje strony, ale ja odczuwałam dyskomfort. Oczywiście, że chciałam pojechać do Dawson w sercu Jukonu! Bałam się, że nie starczy mi czasu – wiza była już naprawdę blisko przeterminowania. Co, jeśli popsuje mi się auto? Albo rozchoruję się? Co jeśli zatrzyma mnie pogoda? Miałam do przejechania jeszcze spory kawałek Kanady, zanim przekroczę granicę z Waszyngtonem. NIE, NIE MOGĘ znowu odbić na północ. To by było nieodpowiedzialne. Dwie godziny później dotarliśmy do Tetlin Junction. Stamtąd mogliśmy kontynuować trasę na południe, albo skręcić w lewo i pojechać na północ, do Dawson. Odwróciłam się do syna:
-Wracamy już?
Czterolatek pokręcił głową. A ja kierownicą.
Droga do Dawson była niesamowita. Prowadziła przez Taylor Highway oraz słynną Top of The World Highway. Przez większość czasu nie widzieliśmy żywego ducha. Późnym wieczorem dotarliśmy do granicy z Kanadą. Okazało się, że przejście otwarte jest tylko do 20. Tym sposobem utknęliśmy na noc w lesie. Przynajmniej miałam w końcu trochę czasu, żeby zadbać o wygląd 😉
Najdziwniejsza miejscowość, jaką mijaliśmy. Chicken.
Przejście graniczne Poker Creek to najbardziej na północ wysunięty punkt graniczny w USA.
Aby dostać się do Dawson od strony Top of the World Highway, na finiszu trzeba wjechać na prom, żeby przekroczyć Jukon. Prom jest darmowy.
Po dwóch dniach dojechśmy do miasta. “Są momenty i miejsca w historii, które pobudzają wyobraźnię”.** Chociaż gorączka złota już dawno minęła, Dawson wydawało mi się takim miejscem. Chodziłam uliczkami nieznającymi asfaltu, przyglądałam się kolorowym, drewnianym budynkom, wprost wyjętym ze starego filmu. Trudno było mi uwierzyć, że czas się tutaj nie zatrzymał. Starsi mężczyźni siedzieli przed hotelami lub sklepami, palili papierosy i rozmawiali zawzięcie.
Rzadko zdarzało się, żeby plac zabaw został uwzględniony w naszym planie dnia. W Dawson w końcu znaleźliśmy trochę czasu na tradycyjną zabawę.
Midnight Dome – z tego wzgórza można podziwiać wspaniały widok na rzekę Jukon oraz na Dawson. 15 minut od miasteczka!
Dowiedzieliśmy się, że w Dawson ludzie nadal poszukują złota. Nie mogliśmy przepuścić takiej okazji. W końcu to tutaj Sknerus McKwacz zarobił swój pierwszy milion! Może i nam się uda? Godzinę później, podekscytowani do granic możliwości, dotarliśmy do… Tak! Do słynnego potoku Bonanza Creek. Zabraliśmy ze sobą łopaty, talerze do płukania złota i zabraliśmy się do pracy. Nie byliśmy sami – kilka innych osób także szukało szczęścia.
Niestety nie wzbogaciliśmy się, ale poszukiwanie złota było jednym z bardziej zabawnych i beztroskich momentów podróży.
Pozostaje Jack London. W Dawson znajduje się muzeum poświęcone jego życiu na północy oraz drewniana chata, w której mieszkał kilka tygodni. Przygoda Londona z Jukonem nie trwała długo. Przybył do Klondike z jasnym celem: znaleźć złoto. A jednak kilka miesięcy później opuścił Kanadę z czymś (nie, nie mam na myśli szkorbutu) o wiele bardziej wartościowym: inspiracją. Jack London przelał swoje doświadczenia na papier. Już za życia stał się sławny i bogaty, a jego dzieła do tej pory czytają ludzie na całym świecie. “Biały Kieł” długo pozostawał jedną z moich ulubionych książek. W Dawson kupiłam Młodemu dwie książki: “Biały Kieł” i “Zew krwi”. Ucieszyłam się, że w Tetlin Junction Przemek pokręcił głową i jednak tutaj dotarliśmy. Czytać “Zew krwi” po raz pierwszy w Dawson City – to jest coś.
Chata Jacka Londona
Można odnieść wrażenie, że samo przetrwanie jukońskiej zimy w takim miejscu było nie lada osiągnięciem.
Spacerowaliśmy po miasteczku. To był naprawdę ciepły, lipcowy dzień. Za kilka godzin planowaliśmy wracać na południe. I kiedy tak chodziliśmy po mieście, zauważyliśmy wielki szyld nad Visitor Center: „CANADA’S NORTHWEST TERRITORIES IS A SPECTACULAR PLACE FULL OF STORIES”. Terytoria Północno-Zachodnie? Arktyka? Spojrzałam na Młodego.
Wspominałam Wam już dzisiaj o tym, co jest dla mnie początkiem przygody? 😉
Do zobaczenia za kołem podbiegunowym.
Nie zapomnijcie zaglądać na Facebooka!
***
*Parafraza cytatu z autobiograficznej książki Jacka Londona “John Barleycorn”. Zdanie w wersji oryginalnej: “I brought nothing back from Klondike but my scurvy”.
**Cytat z filmu “City of Gold”. Zdanie oryginalne: “There are moments and places in history that stir men’s imaginations”.
Źródła:
Książka “Sailor on Snowshoes: Tracking Jack London’s Northern Trail”. Dick North, 2006.
Film “City of Gold” Pierre’a Bertona. Zachęcam do obejrzenia.
Artykuł Piotra Brodzińskiego: Gorączki złota na Alasce – Klondike (1896-1900).
Zasoby Muzeum Jacka Londona w Dawson City.
Oficjalna strona Dawson City.
W tekście używam nazwy Dawson City lub Dawson. Pierwsza to nazwa formalna, druga jest powszechnie używana.
W Jukonie nadal na poważnie wydobywa się złoto. Polecam serial dokumentalny “Gorączka Złota” opowiadający o losach górników w kopalniach złota.
Kategorie: STRONA GŁÓWNA