Kiedy w końcu pojawia się ofiara, wpadają w furię. Są żądne krwi, nieugięte i bezlitosne. Nie działają samodzielnie, zwykle dopadają stworzenie setkami. Może to być człowiek, może to być karibu, czy sokół. Liczy się tylko jedno: krwawa uczta. Najbardziej zajadły drapieżnik północy występuje na Alasce w 34 gatunkach. Derek S. Sitka z University of Alaska oszacował, że ich roczna populacja waży prawie 44 miliony kilogramów!
Dosięga cię horda komarów i od teraz wszystko może stać się koszmarem ze snu. Nie obchodzi już soczysta zieleń tajgi ani złoto tundry. Nie cieszy wizyta nad krystalicznie czystym jeziorem, widok purpurowych kwiatów, czy obserwowanie niedźwiedzi. Im bardziej na północ, tym gorzej. Kiedy dopadały mnie arktyczne bestie, myślałam jedynie o tym, żeby nie postradać zmysłów. To był zdecydowanie najmniej atrakcyjny aspekt poznawania Alaski. Jednak życie większości komarów długie nie jest.
W momencie, w którym północny świat zamienia się powoli z tętniącego życiem królestwa w monochromatyczną krainę lodu, komar już dawno będzie martwy. Nie dowie się, że dzień polarny wkrótce zamieni się w noc polarną a niezachodzące słońce zastąpi długi mrok. Arktyka pozbawiona bzyczenia jest innym światem. Zimowej Alaski nie da się porównać do Alaski wakacyjnej. Niby wiesz, że odwiedzasz te same miejsca, a jednak trudno w to uwierzyć. Doświadczenia są dramatycznie różne. Niezliczona ilość barw zamienia się w bezkresną biel. Ból od ukąszeń komarów zastępuje ból od mrozu. Przy drogach nie widać już niedźwiedzi – teraz zwierzęcą gwiazdą stanu są psy zaprzęgowe. W Fairbanks, subpolarnym mieście pośrodku Alaski, place zabaw opustoszały i zamarzły. Drogi, latem tak przyjemne i oświetlone słońcem niemal całą dobę, stały się śliskie, ciemne i niebezpieczne. W okolicach Denali wieje tak, że trudno ustać na własnych nogach. Natomiast bardziej na południu, w stronę cieplejszego Anchorage, coś nabrało urody tak niezwykłej, że aż nierealnej. To lodowce. Latem także piękne, jednak to właśnie zimą rozkwitają i w pełni odkrywają przed człowiekiem swoją magię. Jest środek lutego. Miejscowi dyskutują między sobą o tegorocznym wyścigu psich zaprzęgów Yukon Quest. A ja trochę podsłuchuję, próbując zrozumieć miejsce, w którym się znalazłam. Przejechałam Alaskę niemal wzdłuż i wszerz a jednak mam wrażenie, że nigdy tu nie byłam.
Dzisiaj zachęcam do obejrzenia porcji zdjęć:
Kategorie: ALASKA, STRONA GŁÓWNA, ZDJĘCIA/VIDEO