STANY KONTYNENTALNE

Czy w Idaho mieszkają wampiry?

o

Dzień wyjazdu od początku był jakiś dziwny. Z wszystkim byłam spóźniona, chociaż to akurat u mnie normalne. Pogoda – mimo końca maja – stała się ponura, smutna i deszczowa. Wszystko wyglądało zupełnie inaczej, niż w moich wyobrażeniach – a w tych wyruszaliśmy uśmiechnięci, ubrani w koszulki z krótkim rękawkiem i kapelusze słomkowe w niedługą trasę do Idaho, oddalając się powoli od Pacyfiku.
No cóż, deszcz nam niestraszny. Na pierwszy postój, jeszcze w Waszyngtonie, wybrałam niewielki skrawek zieleni znaleziony na mapie. Jak się potem okazało, nazywał się on „Skamieniałym lasem”.

mysz

ginkgo

W Skamieniałym Lesie trochę się zasiedzieliśmy, dlatego dalsza część drogi była dla mnie nerwowa. Tego dnia mieliśmy spać u rodziny z Idaho, mieszkającej niedaleko miasta Coeur d’Alene. Nie chciałam przyjechać za późno i zawracać gospodarzom głowy wieczorem. Jak się potem okazało, moje zmartwienia były zbędne. Dojechaliśmy o zachodzie słońca, ale było dużo ciemniej niż zazwyczaj. Deszcz nadal lał a adres, który wpisałam w GPS znajdował się w sercu gęstego lasu. Kiedy w końcu udało mi się odnaleźć bramę, zobaczyłam wielki dom ciasno otoczony zielenią.

Pukamy do drzwi. Nikt nie otwiera. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam elegancko zwinięty rulon ozdobnego papieru. Podpisany moim imieniem i nazwiskiem. Gospodarze witali mnie serdecznie i objaśnili w liście, jaka jest droga do mojego pokoju, że nazywa się on „pokojem paryskim” i niczym nie muszę się martwić. Mam do dyspozycji kuchnię, łazienkę, bibliotekę i mogę grać na wszystkich instrumentach. Poza tym mogę czuć się swobodnie i zwiedzać. Zwiedzać?  Pchnęłam ciężkie, drewniane drzwi (ozdobione z drugiej strony mieczem) i na chwilę oniemiałam.

Korytarz był wysoki i długi, ozdobiony licznymi obrazami. Tak, obrazów było tam mnóstwo. Nie przyglądałam się im, ale pamiętam, że zrobiły na mnie wrażenie. Tak jak stare komody, szafki, lustra, lampy, lampiony i inne piękne przedmioty. Słabe światło sączyło się gdzieś od strony schodów. Przywitałam się głośno, ale oprócz delikatnie wypełniającej dom muzyki klasycznej, nic nie usłyszałam. Zaczynało mi się robić gorąco. Rzuciłam okiem na wskazówki z listu. Zeszliśmy na dół. Mysz potknął się na schodach o niewielką zbroję i bardzo go to rozbawiło, w przeciwieństwie do mnie. Przemek od początku czuł się tam świetnie i próbował bawić się w każdym kącie. Kiedy w końcu udało nam się minąć kilka pokoi, bibliotekę, kanapy, zasłonięte czerwonym atłasem przejście, doszliśmy do naszego pokoju. Drzwi obok uchyliły się na chwilę, ktoś powiedział „Witam” i natychmiast zniknął. Weszliśmy do środka – ja przerażona i już prawie pewna, że jesteśmy w domu wampira Lestata, Mysz – uszczęśliwiony widokiem wielkiego łóżka z baldachimem. To miejsce wydało mi się upiorne. Całą noc nie mogłam spać. Jakiś przeklęty kot też nie mógł i wydawał z siebie przedziwne odgłosy. W końcu wstałam i postanowiłam wyjść do biblioteki. Z góry ktoś schodził. Blady mężczyzna spojrzał na mnie i przywitał monotonnym głosem.

-Proszę się rozgościć, proszę robić, na co ma Pani ochotę.

Niezdarnie próbowałam schować aparat. Chociaż zdjęcia i tak mi zupełnie nie wychodziły, bo byłam już naprawdę przestraszona.

-Zdjęcia też może pani robić. Życzę spokojnej nocy.

I zniknął za jakimiś drzwiami.

Zasypiałam i zastanawiałam się, ile czasu przyjdzie nam spędzić w tym domu, dlaczego internet nie działa i że gotowanie wcale nie jest takie straszne, mogłam zostac w domu… Kilka zdjęć z tego miłego wieczoru poniżej. Ale czytajcie dalej! Rozwiązanie zagadki tuż pod zdjęciami 🙂

2

4a

7

15

8aa

1

12

9

Prawda okazała się mniej przerażająca, na szczęście nie mniej interesująca. Nasi gospodarze to małżeństwo: on jest malarzem, ona aktorką. Odkąd czwórka ich synów wyfrunęła z domu, postanowili dzielić się swoim pięknym miejscem na Ziemi z innymi. W świetle dziennym dom nie był upiorny, ale piękny. Nie gigantyczny, ale przestronny. Spędziliśmy tam z Myszem cudowny dzień. I znowu wyjechaliśmy zbyt późno.

PS. Jeśli podobały Ci się wampirze opowieści i zdjęcia, nie zapomnij dać kciuka w górę na facebooku

DSC_2239

e

m

c

k

l

DSC_6849

DSC_6776

DSC_2242

DSC_6818a

 

12 odpowiedzi »

  1. Piękne zdjęcia równie pięknego domu, ale sama historia przyprawia o ciarki na plecach… Ja bym pewnie na widok takiego domu obróciła się na pięcie i zwiała do najbliższego hotelu 🙂

  2. JoAnna jestem oczarowana! Nic i nikt Wam nie odbierze wszystkich pięknych miejsc, które zobaczyliście i wspaniałych przygód, które przeżyliście. Rzadko określam siebie mianem „fanki” czegokolwiek, ale Ruda naprawdę z ogromną fascynacją patrzę na to jak pożytkujecie Wasz wspólny czas.

  3. O rany, dopiero co trafiłam na twojego bloga i już was uwielbiam 🙂 Będę śledzić uważnie. Pozdrowienia spod Warszawy 🙂

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.