Jakiś czas temu postanowiliśmy razem z moim trzyletnim synem wybrać się w kolejną podróż po USA. Tym razem plan zakładał przejechanie kraju od Seattle w Waszyngtonie do Miami na Florydzie, następnie Wschodnie Wybrzeże aż do Portland w stanie Maine i powrót do Waszyngtonu północną częścią kraju z maleńkim kanadyjskim akcentem. Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Parę tygodni później wypchaliśmy auto ciuchami, maskotkami, wózkiem, nosidełkami, plasteliną i innymi przydatnymi przedmiotami (w tym gumową Świnką Peppą do kąpieli) i wyruszyliśmy w miesięczną podróż.
Tak się składa, że nie była to pierwsza wspólna wyprawa i zauważyłam, że wyjazdy stają się naszym sposobem na wspólne spędzenie wczesnego dzieciństwa małego Przemka. Założenie bloga chodziło mi po głowie od jakiegoś czasu a zachęcające głosy przyjaciół utwierdzały w przekonaniu, że niebawem czeka na mnie i Mysza sława i pieniądze. Po dogłębnym researchu doszłam do wniosku, że istnieje realna szansa na posiadanie przynajmniej pięciu czytelników. Kolejnym plusem był fakt, że po opublikowaniu tego posta będę mogła mówić, że jestem blogerką. A bycie blogerką – jak wszyscy wiemy – jest aktualnie bardzo cool. Z realizacją moich śmiałych planów wstrzymałam się do końca wyprawy. Chciałam mieć pewność, że naprawdę będzie o czym napisać.
I jest o czym. Przez ten miesiąc widzieliśmy najpiękniejsze zachody i wschody słońca, kąpaliśmy się w jeziorach, rzekach i oceanie. Spacerowaliśmy ulicami wielkich miast, obserwowaliśmy marazm malutkich, pustych miasteczek. Byliśmy atrakcją turystyczną w miejscach, do których nikt nigdy nie przyjeżdża. Spaliśmy w tanich motelach, u miejscowych, u przyjaciół, ale jakimś cudem udało się też spędzić 3 noce w super resorcie niemal za bezcen. Poznaliśmy ciekawych ludzi i Stany od zupełnie innej strony. Po powrocie uznałam, że to chyba naprawdę dobry moment na znalezienie swojego kąta w sieci.
Tym wpisem witam się z Wami na naszym blogu o trzyletnim podróżującym Myszu. W najbliższym czasie znajdziecie tutaj trochę zdjęć i opowieści z ostatniej amerykańskiej przygody.
Łapcie kilka zdjęć na zaostrzenie apetytu:
Kategorie: STANY KONTYNENTALNE, STRONA GŁÓWNA
Lajkit. Czekam na więcej. 😉
Dziękuję, że tu zaglądasz! Już jest coś więcej. I plany na więcej też są! 🙂
Asiu ja też czytam i oglądam z wielkim zainteresowaniem. Podziwiam 🙂
Bardzo się cieszę! Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowo! 🙂
Aśka, ja to widzę, że Ty potrzebujesz dobrego fotografa towarzyszącego 😉
Przydałby się! 😀
W dodatku, takiego, którego Małż będzie tolerował 😉